Czas na powrót :)

    Tak jak widzicie... Powracam. Już dawno zamierzałam to zrobić, ale jak zawsze, człowiek umie znaleźć wymówkę, żeby od czegoś odbiec. Ja znalazłam ich kilka, jednak nie warto o nich pisać. Przez miniony okres czasu ( bez blogowania, jeżeli można to tak nazwać) wydaje mi się, że troszkę dorosłam. Nieznacznie, ale zawsze. Dostrzegam rzeczy, na które wcześniej byłam obojętna. Razem ze mną zmieni się nieco tematyka tego oto miejsca. Nie będzie już żadnych słodkich opowiadań nad tym jak strasznie jest w szkole, bo wiadomo, że wesoło nie jest. Pojawią się takie wątki, ale sporadycznie. Postaram się pisać moje przemyślenia na różne aspekty życia. Skąd taki pomysł? W wakacje przeglądałam dokumenty w komputerze i natrafiłam na swoje pseudo wierszyki z okresu podstawówka-gimnazjum. Na pierwszy rzut oka wydawały się śmieszne, jednak po paru chwilach zastanowienia widać większy czy mniejszy sens.. Tak więc, czemu do tego nie wrócić? Pisać dalej, ale przelewać to tutaj, dzielić się spostrzeżeniami. Spróbuję. Wiadomo, nie byłabym sobą nie dodając relacji z minionych wydarzeń czy też zdjęć. Takie posty też się pojawią. Będzie tu mnie troszkę :) Właściwie to nawet dużo. Cieszę się, że podjęłam tę decyzję o kontynuacji. Może dzięki temu moje emocje wyjdą ze mnie na zewnątrz, bo czasami nie dają mi spokoju. A w chwilach nudy napisanie czegoś nowego to też dobre wyjście. Zatem trzymajcie za mnie kciuki i jeżeli macie jakieś pomysły na temat, który chcecie by poruszyć, napiszcie w komentarzu, a ja postaram się do nich nawiązywać w kolejnych postach :)

     Żeby nie było już tak tylko powitalnie i oficjalnie to wspomnę trochę o wakacjach ( taki luźny temat na początek). Te minęły mi wyjątkowo dobrze. Właściwie nie miałam zbyt wiele czasu na nudę i długie wylegiwanie się w łóżku. Już w czerwcu wyruszyłam z tatą na objazdówkę. Zwiedziliśmy Węgry, Serbię, Albanię, Macedonię i Grecję. Byłam najmłodsza w grupie, ale nie przeszkadzało mi to szczególnie. Z dorosłymi można na prawdę spędzić rewelacyjnie czas i inteligentnie porozmawiać na ważniejsze tematy niż tylko imprezy i przygody miłosne. Cała podróż odbywała się autokarem, dlatego jedynym minusem było to, że całość była bardzo męcząca, wyczerpująca i (podczas kilkugodzinnych jazd z jednego państwa do drugiego) nudna. Dobrze, że tata pozwolił oddać mnie w ręce wspaniałego małżeństwa, które wieczorem zapewniało mi odrobinę rozrywki.




      Po powrocie odebrałam świadectwo i zaraz czekał mnie kolejny wyjazd. Tym razem trzytygodniowy wylot do Anglii, a konkretnie do Bournemouth. Od poniedziałku do piątku odbywały się lekcje prowadzone przez Anglików. Była to niesamowita okazja do doskonalenia mowy i poznania nowych słów i konstrukcji. Nie można zapomnieć o ludziach z różnych zakątków świata. Po teście trafiłam do grupy zaawansowanej, a tam, razem ze mną były osoby z Kolumbii, Szwajcarii, Hiszpanii, Niemiec, Słowenii, Turcji, a nawet Chin. Oprócz nauki mieliśmy kilka atrakcji jak wycieczka do Londynu, lot balonem, kino, ogniska na plaży, spacery, miejscowe wycieczki, rozgrywki sportowe i wiele innych. Mieszkałam u pani z dwójką dzieci, a pokój dzieliłam z rok młodszą Hiszpanką. Świetnie się dogadałyśmy. Nie tylko pod względem angielskiego, ale i charakterów. Wieczorne rozmowy ciągnęły się prawie do rana.. Obecnie dalej jesteśmy w kontakcie, z czego bardzo się cieszę. 




      Na koniec, już w sierpniu, wyjechałam na kolonie do Hiszpanii. Dwa tygodnie w towarzystwie znajomych w ciepłym, pięknym miejscu z super rozrywką. Wiadomo, tutaj także podróż była minusem, ale wszystko da się przeżyć. W jedną stronę zahaczyliśmy o Disneyland, a wracając o Weronę. W samym Lloret De Mar większość czasu spędziliśmy przy hotelowym basenie i na plaży (kiedyś trzeba się w końcu opalić). Wieczorami 'pokojowe' imprezy i wyjścia na dyskoteki do jakże popularnego tam 'Tropiksa'. Dzięki temu można się było troche odprężyć, rozluźnić i.. zabawić. No, ze szczególną uwagą na natarczywych gości klubu. Ale co, im też da się rade zaradzić. Całość na wielki plus. 




      Po powrocie, ostatnie 10 dni spędziłam na spokojnie w domu, z rodziną i przyjaciółmi. Dopiero wtedy zawitała do mnie nuda i zaczęłam myśleć jak kreatywnie spędzić dzień. Pomysłów nie było za wiele, ale teraz cieszę się, że te dni spędziłam wylegując się w łóżeczku. Teraz niestety nie mam takiej okazji. Koniec wakacji. 


Komentarze

Prześlij komentarz

Jeżeli już jesteś - dodaj komentarz :)
Jeżeli Ci się podoba - obserwuj :)
Nie masz konta? - podpisz się imieniem lub pseudonimem :)
Masz ? - podaj link do Twojego bloga, a na pewno zajrzę
Na każdy komentarz staram się odpowiadać ;-)

Popularne posty